Test Toyota Prius – król powrócił, ale do taksówki już nie wróci

Toyoty Prius nie trzeba absolutnie nikomu przedstawiać. Od nieprzebranych rzesz Uberów po żarty w hollywoodzkich produkcjach, to legendarne już auto, które od 1997 roku doczekało się pięciu generacji i opinii niezawodnej hybrydy, którą w dodatku da się zagazować. O poprzednich generacjach Priusa można powiedzieć dużo dobrych rzeczy, ale jedną z nich nie będzie skłonność do wzbudzania namiętności wśród fanów motoryzacji. Czy najnowsza Toyota Prius odczaruje ten model? Wydaje się to trudne, bo gdzie się nie obejrzymy na polskich ulicach, tam Prius, ale może nie będzie tak źle.
Test Toyota Prius – król powrócił, ale do taksówki już nie wróci

Nowa Toyota Prius wzbudza niemałe zainteresowanie

Zdjęcia Arkadiusz Dziermański, CHIP.PL

Czy to nie wygląda imponująco? Auto jest niskie (ma tylko 1420 mm wysokości), całkiem szerokie (1792 mm), długie (4599 mm) i ma 2750 mm rozstawu osi. Są to bardzo zgrabne proporcje, które współgrają z interesującym nadwoziem.

Dlaczego jest interesujące? Spójrzcie na linię Priusa. Jest smukła i aerodynamiczna, poprowadzona na tyle sprytnie, że nie potrzeba wielu dodatków, aby to auto zwracało uwagę. Mamy tutaj jeden wąski wlot powietrza, jeszcze węższy grill i charakterystyczne światła. Jest to na tyle zgrana kompozycja, że nie potrzebuje żadnych dodatków, które tylko odwracałyby uwagę.

Nowy Prius nie przypomina swoich poprzednich generacji, ale to nie znaczy, że się od nich odżegnuje. Wręcz przeciwnie – swoją nazwę nosi jak odznakę honoru przyczepioną do tyłka. Mamy tutaj jeszcze pas świetlny przechodzący przez tył, który z kolei jest dosyć mocno zadarty.

Warto zwrócić uwagę na klamki w tylnych drzwiach nowego Priusa. Na pierwszy rzut oka – Toyota CR-V, ale… są to klamki elektroniczne. Czyli pociągając za nią aktywujemy mechanizm, który powoduje odskoczenie drzwi. A co jak się zepsuje? Wtedy obok klamki wciskamy guzik w dół, trzeba to zrobić użyciem sporej siły i drzwi się otwierają.

Nowy Prius wzbudza duże zainteresowanie. Ludzie się zwyczajnie oglądają za nim na ulicy, a zdarzyło nam się, że bardzo dokładnie obchodzili go na parkingu. Nawet podczas nagrywania materiału wideo, który pokażemy Wam na początku stycznia, podszedł do nas posiadacz poprzedniej generacji Priusa i zapytał, czy może się rozejrzeć po wnętrzu.

Czytaj też: Test Hyundai Ioniq 5 – Cyberpunk 2077 już tu jest

Zalety bagażnika nowego Priusa? Jest w nim gniazdko 230V

Nowy Prisu to hybryda plug-in, więc pewnie spodziewacie się, że bagażnik nie oczaruje Was pojemnością. Cóż, macie rację. Bateria zabiera sporo przestrzeni ładunkowej, niska linia ucina kolejne litry i w efekcie zostają nam skromne 284 l.

Co prawda bagażnik ma całkiem regularne kształty i mamy tutaj gniazdko 230 V, ale pojemność jest jednak śmiesznie mała. Na upartego zmieszczą się tu cztery walizki kabinowe, o ile trochę pokombinujemy z ich ułożeniem. Na szczęście przewidziano miejsce na kabel do ładowania, pod podłogą bagażnika. W temacie – nowy Prius jako taksówka, jest to pierwsze ostrzeżenie.

Czytaj też: Test Skoda Enyaq Coupe RS – tłusta zielona strzała

Nowa Toyota Prius nie jest przestronny autem. Ilość miejsca jest… sportowa

Zastanawiacie się pewnie, ile mamy miejsca w środku biorąc pod uwagę to, że Prius jest niski. Cóż, to zależy. Mam 176 cm wzrostu i nie mam na co narzekać. Fotel kierowcy ma regulację wysokości, więc go opuściłam i nie czuję się klaustrofobicznie. Niestety, Arek przy swoich 183 cm wzrostu i braku regulacji wysokości fotela pasażera, kilka razy powtórzył, że jest mu za wysoko, że czuje się niekomfortowo. Sufit jest faktycznie bardzo blisko głowy.

Z tyłu niestety lepiej nie jest, a właściwie jest znacznie gorzej. O jeździe na środkowym miejscu nawet nie ma co mówić, a na bocznych wysokie osoby nawet nie mają co myśleć o jeździe w wyprostowanej pozycji z tyłkiem odsuniętym maksymalnie do tyłu. Trzeba się tu lekko rozłożyć. Z tyłu, podobnie jak w poprzednich generacjach, nie ma nawiewów klimatyzacji. Do dyspozycji są tylko porty USB na tunelu środkowym. We wnętrzu nowego Priusa mamy zatrzęsienie portów USB-C. Dwa z przodu, dwa z tyłu i dwa w przednim podłokietniku. Jeśli chcecie coś podładować, nie będzie najmniejszych problemów.

Kolejną, może nie tyle wadą co solą w oku, jest panoramiczny dach. W aucie za 200 tys. zł trzeba do niego dopłacić 3 500 zł i w zamian dostajemy podwójne przeszklenie z roletami wykonanymi z luźnego, miękkiego i średniej jakości materiału, który przesuwamy… ręcznie. Ok, jest to znacznie szybsze niż przesuwanie elektryczne, ale w tej cenie trochę nie przystoi. Opcjonalnie, w najwyższej wersji wyposażenia zamiast panoramicznego dachu możemy mieć panele słoneczne.

Wnętrze jest dobrze wykonane. Jak na Toyotę może zaskakiwać mała ilość plastików piano black. Jest nowocześnie, choć bardzo funkcjonalnie (tak, patrzymy na fizyczne przyciski pod ekranem). W zależności od wersji wyposażenia dostajemy tapicerkę materiałową lub skórzaną. Jeśli jesteście ciekawi – to nie będzie byle skóra, a skóra wegańska, jednak jest ona zarezerwowana dla najwyższej wersji wyposażenia. Testowany egzemplarz plasuje się w środku stawki, więc mamy tapicerkę materiałową. Fotele są wygodne i dobrze trzymają ciało na zakrętach, do tego są podgrzewane nawet w podstawowej wersji wyposażenia.

Listwa świetlna biegnąca wzdłuż deski rozdzielczej świeci jednym kolorem, ale to nie jest tylko bajer wizualny. Kiedy stojąc pod światłami auto przed nami odjeżdża, a my nie reagujemy, listwa zaczyna mrugać.

Kończąc temat wnętrza, warto wspomnieć o dwóch kwestiach. Pierwszą jest świetna widoczność. Pomimo małych rozmiarów, niedużych szyb i bardzo mocno pochylonej szybie przedniej, dookoła widać praktycznie wszystko. Dużo w tym pomagają małe szybki za linią lusterek. Druga kwestia to wyciszenie i pomimo bardzo aerodynamicznych kształtów, jest ono dość przeciętne.

Czytaj też: Test Honda ZR-V – to nie jest podniesiony Civic!

NowaToyota Prius to nowoczesne auto, ale nie wszystkie rozwiązania się udały

Widzicie ten efektowny, 7-calowy wyświetlacz wskaźników za kierownicą? To fajnie, bo ja połowy nie widzę. Nie lubię niskiego ułożenia kierownicy, więc ją trochę podniosłam i voila, zasłania mi 1/3 wyświetlacza. Takie umieszczenie ekranu kierowcy w teorii jest dobrym rozwiązaniem, bo head-up jest zbędny, ale w zależności od wzrostu kierującego może się okazać, że nie jest to zbyt praktyczne.

O ile go widzimy, ekran kierowcy jest bardzo funkcjonalny. Wyświetla wszystkie niezbędne informacje na temat jazdy czy działania asystentów. Grafiki są proste, ale czytelne i miłe dla oka. Na wyświetlaczu za kierownicą wprowadzamy wszystkie ustawienia dotyczące asystentów jazdy i systemów bezpieczeństwa. Sterowanie odbywa się za pomocą przycisków na bardzo ciekawie wyglądającej kierownicy.

Nowy Prius jest wyposażony w szereg nowoczesnych systemów, w tym zgodny z unijnymi wytycznymi system informowania o przekroczeniu prędkości. To takie bardzo irytujące pikanie, które można wyłączyć, ale trzeba to robić po każdym uruchomieniu auta i wymaga to przeklikania kilku poziomów Menu. Zanim nam się tu zbiegną miejscy aktywiści, niech sobie ten system jest i działa, tylko niech… działa. Skąd auto bierze informacje o ograniach prędkości? Wykorzystuje do tego system rozpoznawania znaków. Więc jedziecie autostradą nawet niecałe 140 km/h, auto widzi znak na dojazdówce obok, uznaje że jest ograniczenie do 80 km/h i zaczyna wyć. Pół biedy, że nie zaczyna hamować.

Krokiem wstecz jest Android Auto, który działa przewodowo. Nawet w takim Aygo X kabelek nie jest potrzebny. Bezprzewodowy jest tylko Apple CarPlay. Interfejs smartfonu jest wyświetlany na dużym i ładnym ekranie głównym o przekątnej 12,3 cala. Służy on w zasadzie głównie do tego – nawigacji i multimediów. Znajdziemy na nim tylko kilka ustawień dotyczących wnętrza i dźwięku, cała reszta jest na ekranie kierowcy. Użytkownicy Toyoty szybko zauważą, że jest to niemal ten sam interfejs co w poprzedniej generacji Corolli czy RAV4, ale w końcu przestał straszyć grafią.

Toyota w końcu poszła po rozum do głowy i zainstalowała w nowym Priusie porządnej jakości kamerę cofania. Jest to ogromny postęp w stosunku nawet do nowej Corolli, więc brawo. Tylną kamerę możemy też wykorzystać w cyfrowym lusterku. Zapewnia znacznie lepszą widoczność, niż lusterko klasyczne, ale obraz jest ciemny, więc w nocy wygodniej było mi używać właśnie lusterka klasycznego.

Czytaj też: Test Renault Clio E-Tech Espirit Alpine. Hybrydowe Clio lepsze niż w LPG?

Agresywny wygląd nowego Priusa to nie przypadek. To jeździ!

Jeżeli chcecie kupić Priusa w Polsce, konieczność dokonywania trudnych wyborów została Wam oszczędzona. Auto jest dostępne wyłącznie z układem hybrydy typu Plug-in na który składa się silnik spalinowy o pojemności 2.0 l o maksymalnej mocy 152 KM i 190 Nm maksymanlnego momentu obrotowego (4 400 obr./min.) oraz układ elektryczny. Całośc dysponuje mocą 223 KM, natomiast co do momentu obrotowego – tego nie znajdziemy w specyfikacji, jednak przyspieszenie 0-100 km/h wynoszące 6,7s sprawia, że na dynamikę Priusa raczej trudno narzekać.

Co do prowadzenia – to zależy. Jeżeli lubicie SUV-y, a Corolla Cross jest przedmiotem Waszych fantazji, nie będziecie czuć się dobrze w Priusie. Będzie Wam za nisko, zbyt klaustrofobicznie. Jeżeli wręcz przeciwnie, lubicie siedzieć blisko asfaltu i nie rozumiecie skąd w naszym pięknym kraju wzięło się takie umiłowanie do SUV-ów, którego nie uzasadnia ani ukształtowanie terenu, ani zdrowy rozsądek, będziecie się czuć w Priusie świetnie. To auto wygląda tak aerodynamicznie nie bez kozery. Testowaliśmy go na autostradzie przy silnym wietrze i deszczu i jechał jak po sznurku. Ani podmuchy wiatru, ani mokra nawierzchnia nie były w stanie wybić go z wyznaczonego toru. Było to dosyć zabawne, biorąc pod uwagę innych uczestników drogi dzielnie walczących z cielskami ich bezpiecznych, rodzinnych SUV-ów, które bujało niemiłosiernie na wszystkie strony.

Generalnie rzecz biorąc, nad prowadzeniem Priusa nie ma co się rozpisywać – jest precyzyjny, potrafi być dynamiczny, a o ile będziecie się trzymać z dala od nieutwardzonych i dziurawych dróg, zawieszenie nie będzie Was przyprawiać o ból głowy. Kawał solidnej, japońskiej roboty, czyli to, do czego Toyota zdążyła nas przyzwyczaić. Nooo…. może poza jednym. Nowy Prius to nie jest mistrz skrętności i zawracanie na kilka razy na ciasnych parkingach stanie się Waszą codziennością.

Czytaj też: [WIDEO] Ford Ranger Raptor jako auto miejskie? Sprawdziliśmy, jak sobie z tym radzi

Spalanie w plug-inie to temat rzeka, ale nowy Prius wypada pod tym względem bardzo dobrze. W trasie mocno zaskakuje

Spalanie w hybrydzie plug-in to niestety klasyczne – to zależy. Jeśli akumulator jest naładowany potrafi być śmiesznie niskie, albo wręcz zerowe. Jeśli jest rozładowany potrafi wzrosnąć, bo samochód musi ciągnąć ze sobą ciężką baterię.

Do dyspozycji mamy kilka trybów jazdy, poza standardowym Eco, Normal i Sport. Automatyczny elektryczny, w którym Prius stara się maksymalnie wykorzystywać dostępny prąd lub ręczny, w pełni elektryczny. Obok niego mamy automatyczny tryb hybrydowy, w którym auto zachowuje się jak klasyczna hybryda lub możemy pozostawić sam tryb spalinowy. Na koniec zostaje tryb, w który akumulator jest ładowany przez silnik spalinowy.

O ile akumulator jest naładowany, w mieście oraz w trasie do 90 km/h nowy Prius jest w stanie spalić okrągłe 0 litrów benzyny. Nie ma tu kompletnie żadnej filozofii. Prąd jest tu priorytetem. A jak w pozostałych scenariuszach? Tak wygląda spalanie w trybie hybrydowym:

TrasaSpalanie
Miasto5,2l/100 km
Do 90 km/h5,6l/100 km
Do 120 km/h6,2l/100 km
Do 140 km/h7,9l/100 km

Szczególnie przy szybszych trasach spalanie robi wrażenie. Dodajmy do tego, że w trakcie jazdy możemy ładować baterię. W trybie ładowania na trasie do 120 km/h spalanie wzrosło do 7,5l i do 9,4l na autostradzie. Każde przejechane 20 km dodawało 3-4 km zasięgu w pełni elektrycznego. Ładowanie baterii za pomocą ładowarki lub wallboxa trwa 4 godziny i maksymalna moc ładowania to 3,7 kW. Ładując go z tradycyjnego gniazdka potrwa to ok 11 godzin.

Jadąc w mieście na samym prądzie miałam średnie zużycie energii na poziomie 14,1 kWh, co jest wynikiem na poziomie oszczędnego elektryka. Przy akumulatorze o pojemności 13,6 kWh deklarowane przez producenta 72-86 km zasięgu są w pełni osiągalne. W trasie, jeśli uprzemy się na jazdę na samym prądzie, przejedziemy mniej więcej połowę tego dystansu.

Czytaj też: Test Toyota Corolla Touring Sports – Corolla to w Polsce nowy Passat, ale tego modelu możesz nie znać

Nowa Toyota Prius z bogatszym wyposażeniem to wydatek ponad 200 tys. zł

Za ten konkretny egzemplarz nowego Priusa w wariancie Prestige trzeba zapłacić 200 900 zł, ale to obecna cena promocyjna. Regularna to 211 900 zł. Na wyposażeniu dostaniemy 19-calowe felgi, cyfrowe lusterko wsteczne, podgrzewaną kierownicę, elektryczną klapę bagażnika, światła matrycowe LED i samopoziomowanie reflektorów przednich.

W standardzie dostaniemy też szereg asystentów – martwego pola, zmiany pasa, utrzymania w pasie ruchu, bezpiecznego wysiadania, sygnalizację o ruchu poprzecznym z tyłu z automatycznym hamowaniem oraz zgodną z unijnymi wytycznymi sygnalizację dźwiękową o przekroczeniu dozwolonej prędkości.

Najprostszy wariant Comfort na 17-calowych felgach kosztuje od 188 900 zł, a najlepiej wyposażony Executive z kamerami 360 i dachem z panelami fotowoltaicznymi to wydatek od 236 900 zł.

Czytaj też: Test Cupra Formentor VZ i Cupra Formentor VZ5 – czysta moc na czterech kołach

Toyota Prius w nowej odsłonie to bardzo udane auto, ale z taksówką ma wspólny tylko kolor

Czego Toyota nie zrobi, Prius zawsze będzie porównywalny do… Priusa. Tylko dzisiaj takie porównania nie mają sensu. To zupełnie inne auto. Mniejsze, droższe, lepiej wyposażone, szybsze, ze znacznie lepszymi osiągami. To nie jest już auto rodzinne, ani samochód do przewozu pasażerów. Będzie za to dobrym wyborem do podróży samodzielnych lub maksymalnie 3-osobowych, jeśli mówimy o krótkim urlopie. Czwarty pasażer będzie oznaczać wybór między pasażerem, a częścią bagażu na tylnej kanapie.

Czy nowy Prius powtórzy sukces popularności poprzednich generacji? Pewnie nawet się do niego nie zbliży, ale dla kupujących to powinna być dobra informacja. Bo będą jeździć bardzo udanym autem, którego nie spotkają za każdym zakrętem.